Na Transatlantyk Festival
trafiłam właściwie przypadkiem i na krótko. Ba, nawet nie do końca wiedziałam o
co chodzi, przez co teraz mam niemałe wyrzuty sumienia. Fakt, iż festiwal
odbywa się dopiero trzeci raz to żadne wytłumaczenie. Jest równie godny uwagi
jak inne filmowe wydarzenia w Polsce. W Poznaniu spędziłam całe dwa festiwalowe
dni. Można powiedzieć, że po tak krótkim doświadczeniu nie będę miała nawet
czego opowiadać – akurat!
Transatlantyk to festiwal filmu i
muzyki w jednym. Powstał z inicjatywy kompozytora Jana A.P. Kaczmarka, którego
doskonale pamiętamy, jako laureata statuetki Oscara w 2005 r. za muzykę do filmu
„Marzyciel”. Postać tego artysty jest kluczem i podstawą do sukcesu
Transatlantyku. Dzięki rozbudowanemu doświadczeniu zawodowemu Kaczmarka na
tegorocznej edycji można było poznać takich mistrzów, jak reżysera Petra
Zelenkę, czy kompozytora Marco Beltramiego. Poza tym ścisła wizja festiwalu,
różnorodność proponowanego programu i profesjonalizm w każdym calu, składają
się na świetlaną przyszłość tego wydarzenia.
Podczas tego festiwalu na pewno nie da się nudzić. Poza
różnorodnymi sekcjami filmowymi oferującymi, w tym roku, m.in. filmy
prezentowane na festiwalu w Sundance, Transatlantyk oferował jedyne na świecie
kino łóżkowe, gdzie podczas seansu można było rozkoszować się wygodami
stylowego mebla. Za fantastyczne doświadczenie uważam obecność na konkursie
TRANSATLANTYK Film Music Competition 2013. Do dwóch materiałów filmowych –
krótkometrażowej animacji Pixara Pigeon: Impossible i fragmentu filmu
Agnieszki Holland Trzeci cud, młodzi kompozytorzy przygotowali własne
interpretacje muzyczne. Mimo, iż obserwowałam tylko pierwszą część konkursu
zrobiła na mnie ogromne wrażenie i uświadomiła w jak różny sposób można
zmieniać charakter filmu przez melodię.
Poza tym egzamin zdały interesujące spotkania z
wykładowcami warszawskiej SWPS, warsztaty z twórcami kina, czy codzienna
rozrywkę w postaci silent disco, gdzie zwykli uczestnicy
mogli bawić się obok festiwalowych gwiazd (wyobrażacie sobie obecność na jednej
imprezie z Leszkiem Możdżerem? No właśnie!). Dużym smaczkiem
była wizyta artystki Yoko Ono, która została uhonorowana najważniejszą nagrodą festiwalu
TRANSATLANTYK GLOCAL HERO AWARD oraz jej jedyny koncert w Polsce (szczerze
powiedziawszy, słuchając relacji naocznych świadków tego wydarzenia – nic
dziwnego, że jedyny).
Tym, co uważam za ogromny atut
festiwalu, to możliwość czerpania z niego garściami bez wydawania fortuny. By
spotkać się z wspomnianym Petrem Zelenką, lub porozmawiać z Marianem
Dziędzielem wystarczyło wypełnić stosowny formularz zgłoszeniowy w Internecie i
voila! Bez żadnych opłat, ukrytych kosztów. Bilety na pokazy festiwalowe w
niektórych sekcjach również były darmowe, a jeśli nie, kosztowały równe 10zł,
co nie jest kwotą wygórowaną. Ponieważ miałam w tym roku okazję przyjrzeć się
krakowskiemu Off Plus Camera widzę ogromną różnicę w rodzaju widzów i słuchaczy. Ponieważ na
Transatlantyk może przyjść każdy i nie wyda przy tym milionów monet,
publiczność – czyli w tym przypadku raczej młoda, studencka i niezamożna - jest
zaangażowana i głodna wiedzy. Pytaniom do twórców filmowych nie było końca, co
wywołało u mnie niemały podziw. Tak właśnie powinny wyglądać podobne spotkania,
co w przypadku wspomnianego Off Plus Camera z mojej perspektywy wyglądało zgoła
inaczej.
Podsumowując: Transatlantyk to festiwal zorganizowany z dużym rozmachem
i na wysokim poziomie, wychodzący naprzeciw publiczności i integrujący sympatyków kina. Oryginalny, ciekawy i pozytywny. Wydarzenie to będę z zapałem polecać każdemu, kto będzie pytał mnie o opinię i
na pewno wybiorę się tam w przyszłości. Was również zachęcam, do zaznaczenia w
kalendarzu kilku sierpniowych dni 2014 r. Warto!
www.transatlantyk.org
www.transatlantyk.org
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz