piątek, 6 marca 2015

Jak Szumowska dojrzała, czyli rewelacyjne 'Body/Ciało' (2015)



Kiedy dwa lata temu wszem i wobec głośno zachwyciłam się W imię... śmiechów i żartów ze strony kolegów nie było końca. 

Podczas gdy oni krzyczeli „Małgośka, odstaw kamerę!”, „Film okropny, mazury przepiękne” ja trwałam w przekonaniu, że Szumowska to wciąż niedoceniona postać polskiego kina, która wnosi do niego niezwykle ciekawe, kobiece spojrzenie na świat. Mój komentarz wstawiony gdzieś w Internecie, głoszący że gratuluję pani reżyser pięknego dojrzewania być może stanie się kiedyś cytatem kultowym, tyle wokół niego było pełnego politowania szumu ze strony znajomych filmoznawców. Tym bardziej cieszy fakt, że Szumowska najnowszym filmem po prostu trafia w gusta niemal każdego widza.


Body/Ciało to utwór opowiadający o sprawach ważnych i kontrowersyjnych, który cechuje festiwalowy sznyt i lekkość, tak rzadko spotykana w polskim kinie.

Tym co szczególnie zwraca uwagę, są precyzyjnie zbudowani, wielowymiarowi bohaterowie – prokurator (Janusz Gajos, wreszcie rola na miarę mistrza!), którego lata obcowania z aktami mordu znieczuliły wobec ludzkich tragedii, ale nie pomogły w procesie poradzenia sobie z żałobą po stracie żony. Jego córka (Justyna Suwała) bulimiczka, z którą ojciec zupełnie się nie dogaduje i nie potrafi uleczyć zranionej po śmierci matki duszy dziecka. I wreszcie Anna (Maja Ostaszewska) terapeutka obdarzona niezwykłą właściwością i osoba, dzięki której film Szumowskiej stawia widza przed pytaniem dotyczącym tego, co niezauważalne. Konkretniej o granicę życia i śmierci.




Bardzo podoba mi się kontynuowany i podejmowany od czasu do czasu przez reżyserkę temat umierania i sposobach radzenia sobie ze stratą bliskiej osoby. Jak śmierć odbierają ludzie wierzący, jak niewierzący, a jak ci, którzy wciąż poszukują. Oczywiście, eksplorowanie zagadnień egzystencjalnych nie jest tutaj zupełnie oderwane od polskiej rzeczywistości. Co prawda jest ona potraktowana z przymrużeniem oka z naciskiem na znajome z własnego podwórka absurdy, ale zabieg ten działa jak najbardziej na plus, w kontekście całości. Groteska pozwala wybrzmieć kwestiom najważniejszym, a szczypta czarnego humoru sprawdza się tutaj wyśmienicie, dodając równowagi filmowi, po którym – gdyby był zrealizowany w tradycyjny sposób, na polską modłę – wyszlibyśmy z sal kinowych modląc się o siłę, by wstać następnego dnia z łóżka. 


Body/Ciało to film wybitnie festiwalowy i – mówiąc z własnego doświadczenia – totalnie berlinalowy. Jeśli ciekawi was, jakie propozycje pokazywane są na jednej z najważniejszych filmowych imprez europejskich – właśnie takie, jak film Szumowskiej. Niemniej jednak fakt zdobycia statuetki Srebrnego Niedźwiedzia dla najlepszego reżysera ogromnie cieszy i mnie samą (jakby nie było - to trochę moje osobiste zwycięstwo nad bandą niedowiarków i hejterów) i powinien każdego widza polskiego kina! Szumowska dołączyła do zaszczytnego grona twórców nagrodzonych statuetką, takich jak: Roman Polański, Paul Thomas Anderson, Kim Ki-Duk, Miloš Forman, Krzysztof Kieślowski czy... Akira Kurosawa! Ach, i nie zapomnijcie jeszcze o fakcie, że ta edycja Berlinale nazywana jest najlepszą od wielu lat. Więc, wybaczcie drodzy przeciwnicy, ale naprawdę jest się czym chwalić!


Gratuluję Szumowskiej! Zaiste, pięknie pani dojrzała i mam nadzieję, że nie zwolni pani tempa w przyszłości :)


  






Body/Ciało
reż. Małgorzata Szumowska
Polska, 2015
premiera PL: 6 marca, 2015