poniedziałek, 15 września 2014

Finał konkursu Krytyk Mówi

5. Festiwal Krytyków Sztuki Filmowej Kamera Akcja startuje 4. października i potrwa cztery dni. Będą ciekawe premiery, w tym pokaz Mommy (2013) Xaviera Dolana, będą warsztaty, spotkania i podobne atrakcje. I będę też tam ja. Nie tylko jako widz, nie tylko jako blogerka, ale również jako prelegentka!

http://kameraakcja.com.pl/2014/09/finalistki-konkursu-krytyk-mowi/

Bardzo mnie to cieszy, ponieważ - raz, lubię prelekcje, dwa - lubię mówić, trzy - będzie to fantastyczne wyzwanie, gdyż finalistów konkursu jest tylko DWÓJKA. I zmierzę się z doktorantką filmoznawstwa z Uniwersytetu Łódzkiego. Już nie mogę się doczekać!

Przed jakim filmem poprowadzę prelekcję - to się dopiero okaże. Może coś przebąknę tu i tam, jak idzie mi praca. Ale po konkursie na pewno napiszę grubszą relację.

Tu link do mojego filmiku, a jednocześnie zgłoszenia konkursowego, w którym opowiadam o filmie Plan 9 z kosmosu (1959) - montaż jak u Eda Wooda. Ale co tam. Najważniejsze, że się podobało :)

https://www.youtube.com/watch?v=xnZczxjbTm4


tu też można obejrzeć, poza zniewala

Ponieważ, z tego co zrozumiałam, rywalizacja toczy się również w Internecie bardzo ważne jest każde kliknięcie na to video. Oczywiście liczba wyświetleń o niczym nie świadczy. Chyba że o... liczbie wyświetleń. Także zapraszam do oglądania!

niedziela, 7 września 2014

Fanowanie jest fajne!

Wczoraj odwiedziłam Polcon w Bielsku Białej. To była moja pierwsza wizyta na konwencie, co – biorąc pod uwagę zainteresowanie kwestią superbohaterów i przebieranek, wydaje się poważnym niedopatrzeniem. Wizyta może i pierwsza ale udana, a przede wszystkim zachęcająca do powtórki. Bo po raz kolejny zdałam sobie sprawę jak fajne jest fanowanie, jak super jest być geekiem i jakie to imponujące, znać szczegóły z historii superbohaterów.




Mimo bujnej przeszłości w fanowaniu zespołom, Piratom z Karaibów, Benowi Barnesowi czy Harry’emu Potterowi nie jestem ekspertem w tej dziedzinie. Przechodziłam etapy robienia fotomontaży z ulubieńcami, pisania fan fiction z Jackiem Sparrowem jako oblubieńcem, udzielania się na oficjalnym forum funclubowym i wszystkich tych rzeczach, którym zajmują się absolutni maniacy. Wiele miłości się skończyło, choć ta do Harry’ego Pottera przetrwa do końca życia. Od jakiegoś czasu jednak rozum chyba wygrywa z porywami serca i nie wariuję tak, jak kiedyś. Dlatego specjalistką, jeśli byłam, być przestałam. Szczegóły w rodzaju ulubionego koloru, piosenki, ilości kotów ulubieńców nie wywołują we mnie zbytnich emocji. Ale fanowanie wciąż nie przestało mnie cieszyć i czerpię z tego ogromną przyjemność!

Kiedy ostatnimi czasy robiłam sobie mały rachunek sumienia okazało się, że wszystkie najbardziej radosne, przepełnione ekscytacją momenty 2014 roku związane były właśnie z faktu bycia fanem, bądź fanowskimi obsesjami. Zaczęło się od premiery trzeciego sezonu Sherlocka – sesja egzaminacyjna była za pasem, a i tak całe godziny buszowałam po Sieci w poszukiwaniu przeróbek, memów, gifów, fotek i newsów dotyczących produkcji. To był absolutnie przeszczęśliwy czas, gdzie ciężko było mi znaleźć miejsce na cokolwiek innego niż wzdychanie do zdjęć Benedicta jako Sherlocka. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że niespełna cztery miesiące później zobaczę Bena na żywo. Co więcej – będę z nim w Sali kinowej, usiądę na jego krześlę, łyknę z jego szklanki i na koniec zostanę obdarowana przelotnym uśmiechem ulubieńca, co przypieczętuje dzień 10. Maja najszczęśliwszym dniem mojego dotychczasowego życia. Bo kiedy jesteś od swojego idola na odległość wyciągniętej ręki to nagle zdajesz sobie sprawę, że wszystko jest możliwe. A jeśli nie wszystko, to naprawdę wiele!


Do okresów fanowskiej ekscytacji zaliczyć również muszę czas rozdania Oscarów i sławne selfie, które wywołało we mnie wręcz histerię związaną z eksplozją uczuć do Hollywood i tamtejszych gwiazd. Po obejrzeniu gali i krótkiej przerwie na sen cały dzień spędziłam na googlowaniu fotek i filmików i oczywiście piszczeniu na widok photobombingu Bena. 

YAAAY!!!


I wspomniane:


ach!
Ponieważ ominął mnie szał związany z byciem na bieżąco z odcinkami ‘Hannibala’, przed premierą kolejnej serii postanowiłam szybko nadrobić zaległości. Jako początkujący fannibal może i nie mam wszystkich interesujących tumblri i przeróbek w jednym palcu, ale za to na Polcon wybrałam się w cosplayu Willa Grahama. Nabuzowana i podekscytowana energią fandomów wszelkich wspaniałości tego świata krzyczę caps lockiem – KOCHAM FANOWANIE! 

a to już ja - Will, a obok mnie jakiś koleś