Kiedy dwa lata temu wszem i wobec głośno zachwyciłam się W
imię... śmiechów i żartów ze strony kolegów nie było końca.
Podczas gdy oni
krzyczeli „Małgośka, odstaw kamerę!”, „Film okropny, mazury przepiękne” ja
trwałam w przekonaniu, że Szumowska to wciąż niedoceniona postać polskiego kina,
która wnosi do niego niezwykle ciekawe, kobiece spojrzenie na świat. Mój
komentarz wstawiony gdzieś w Internecie, głoszący że gratuluję pani reżyser
pięknego dojrzewania być może stanie się kiedyś cytatem kultowym, tyle wokół
niego było pełnego politowania szumu ze strony znajomych filmoznawców. Tym
bardziej cieszy fakt, że Szumowska najnowszym filmem po prostu trafia w gusta
niemal każdego widza.
Body/Ciało to utwór opowiadający o sprawach ważnych i
kontrowersyjnych, który cechuje festiwalowy sznyt i lekkość, tak rzadko
spotykana w polskim kinie.
Tym co szczególnie zwraca uwagę, są precyzyjnie zbudowani,
wielowymiarowi bohaterowie – prokurator (Janusz Gajos, wreszcie rola na miarę mistrza!), którego lata obcowania
z aktami mordu znieczuliły wobec ludzkich tragedii, ale nie pomogły w procesie poradzenia sobie z żałobą po stracie żony. Jego córka (Justyna Suwała) bulimiczka, z
którą ojciec zupełnie się nie dogaduje i nie potrafi uleczyć zranionej po
śmierci matki duszy dziecka. I wreszcie Anna (Maja Ostaszewska) terapeutka
obdarzona niezwykłą właściwością i osoba, dzięki której film Szumowskiej stawia
widza przed pytaniem dotyczącym tego, co niezauważalne. Konkretniej o granicę
życia i śmierci.
Bardzo podoba mi się kontynuowany i podejmowany od czasu do
czasu przez reżyserkę temat umierania i sposobach radzenia sobie ze stratą bliskiej osoby. Jak
śmierć odbierają ludzie wierzący, jak niewierzący, a jak ci, którzy wciąż poszukują.
Oczywiście, eksplorowanie zagadnień egzystencjalnych nie jest tutaj zupełnie
oderwane od polskiej rzeczywistości. Co prawda jest ona potraktowana z
przymrużeniem oka z naciskiem na znajome z własnego podwórka absurdy, ale
zabieg ten działa jak najbardziej na plus, w kontekście całości. Groteska
pozwala wybrzmieć kwestiom najważniejszym, a szczypta czarnego humoru sprawdza
się tutaj wyśmienicie, dodając równowagi filmowi, po którym – gdyby był
zrealizowany w tradycyjny sposób, na polską modłę – wyszlibyśmy z sal kinowych
modląc się o siłę, by wstać następnego dnia z łóżka.
Body/Ciało to film wybitnie festiwalowy i – mówiąc z
własnego doświadczenia – totalnie berlinalowy. Jeśli ciekawi was, jakie
propozycje pokazywane są na jednej z najważniejszych filmowych imprez
europejskich – właśnie takie, jak film Szumowskiej. Niemniej jednak fakt
zdobycia statuetki Srebrnego Niedźwiedzia dla najlepszego reżysera ogromnie
cieszy i mnie samą (jakby nie było - to trochę moje osobiste zwycięstwo nad bandą niedowiarków i hejterów) i powinien każdego widza polskiego kina! Szumowska
dołączyła do zaszczytnego grona twórców nagrodzonych statuetką, takich jak:
Roman Polański, Paul Thomas Anderson, Kim Ki-Duk, Miloš Forman, Krzysztof Kieślowski
czy... Akira Kurosawa! Ach, i nie zapomnijcie jeszcze o fakcie, że ta edycja
Berlinale nazywana jest najlepszą od wielu lat. Więc, wybaczcie drodzy przeciwnicy, ale naprawdę jest się czym chwalić!
Gratuluję Szumowskiej! Zaiste, pięknie pani dojrzała i mam
nadzieję, że nie zwolni pani tempa w przyszłości :)
Body/Ciało
reż. Małgorzata Szumowska
Polska, 2015
premiera PL: 6 marca, 2015
obiecuję, że obejrzę! <3
OdpowiedzUsuń