czwartek, 27 czerwca 2013

5 filmów niemych, które powinieneś obejrzeć

Ostatnio kino nieme władało moim życiem. 

Przygotowując się do egzaminu na studia, przez prawie miesiąc byłam wyłączona z oglądania czegokolwiek nakręconego po 1930 roku* (bowiem w 1927, drogie dzieci, został  w USA wprowadzony do kina dźwięk, ale i tak powstawały jeszcze przez jakiś czas nieme produkcje). 
Dlatego teraz czas na subiektywną listę filmów niemych, które trzeba znać. I to bez wymówek! Wiem, że nie wszyscy lubią ten typ kina. Znam takich, których filmy nieme przerażają i później taki oglądacz miewa koszmary, moczy się w nocy, cuda wianki. Ale i tak polecam chwilkę pocierpieć i obejrzeć przytoczone propozycje. Przecież w ten sposób naradzał się jeden z najwspanialszych rodzajów sztuki!


1. Wyjście robotników z fabryki (1895) Louis i August Lumiere


Minutowy filmik, obrazujący nie mniej, nie więcej jak to, co zawarte w tytule. Dlaczego jest na liście? Bo od niego wszystko się zaczęło. Bardziej zorientowani mogliby się doczepić, że Lumiere wcale nie byli tacy znowu pierwsi. Owszem,w  tym samym czasie patenty na urządzenia rejestrujące obraz sypały się jak z rękawa. Ok. Ale to pierwszy publiczny pokaz filmowy 15. grudnia 1895r. braci Lumiere, uznaje się za narodziny nowej sztuki. A ja lubię patos i wzruszającą symbolikę, więc dlatego właśnie Lumiere zawsze będą dla mnie tymi pierwszymi, cudownymi ojcami siódmej sztuki.


2. Podróż na księżyc (1902) George Melies


Jeśli kino nieme kojarzy wam się jako czarno-białe smuty polecam obejrzenie filmów Meliesa. O ile bracia Lumiere tylko rejestrowali rzeczywistość – Melies był jego pełno wymiarowym artystą! Jeśli oglądaliście cudowny film Martina Scorseese Hugo i jego wynalazek macie już pewne podstawy, by zainteresować się tą postacią (jeśli nie – szybciutko obejrzyjcie!). Melies to poeta obrazu, człowiek, który wprowadził do kina efekty specjalne i triki montażowe. Jeśli zastanawialiście się wcześniej, skąd pochodzi sławne ujęcie uśmiechniętego księżyca z rakietą w oku, macie już odpowiedź.


3. Chciwość (1924) Erich von Stroheim


Moim zdaniem Erich von Stroheim to największy megaloman wśród reżyserów kina niemego. Facet nieraz przekraczał budżet swoich produkcji o kilka razy, a początkowe wersje jego filmów wykończyłyby długością trwania niejednego kinomana. Po zmontowaniu najważniejszych – według Stroheima – wątków, pierwsza wersja Chciwości miała dziesięć godzin! I wiecie co? Żałuję, że nie weszła do dystrybucji. Obecnie można obejrzeć dwie wersje tego arcydzieła – dwu i czterogodzinną. Z tym, że ta druga, składa się w połowie ze zdjęć i opisów wydarzeń, więc jest tylko marną namiastką prawdziwego filmu. W każdym razie, czy dwu, czy czterogodzinny i tak jest wybitny! Poruszająca fabuła, leitmotiv z obrzydliwymi rękami przerzucającymi monety, powóz z dyndającym złotym zębem (gratka dla fanów Django) i genialna sekwencja finałowa rozgrywająca się w Dolinie Śmierci - będąca, oczywiście, rozprawą z tytułową chciwością - to elementy, które tworzą ten film. Koniecznie!


4. Strajk (1924) Sergiusz Eisenstein


W podobnych rankingach nie da się pominąć mistrzów kamery zza wschodniej granicy. W moim spisie reprezentację obejmuje pierwszy, długometrażowy film reżysera Pancernika Potiomkina. Generalnie cały film to historia buntu robotników fabryki wobec ich właścicieli. W porównaniu ze wspomnianym arcydziełem Strajk jest, według mnie, efektowniejszy i przystępniejszy w oglądaniu. Niesamowita dynamika i ten nowatorski montaż! Super! Być może moja opinia o tym filmie, to również zasługa muzyki, która została nagrana specjalnie do filmu w 1998 – jeśli wierzyć napisom na mojej kopii - przez The Alloy Orchestra (niestety nie znam nazwiska kompozytora). Jeśli oglądać Strajk to tylko w tej wersji!


5. Męczeństwo Joanny d’Arc (1928) Carl Theodor Dreyer


Ograniczona scenografia, ascetyczny charakter zdjęć i najlepsza rola kobieca, jaką było mi dane zobaczyć w filmie niemym. Przynajmniej połowę ujęć stanowią zbliżenia twarzy aktorów, w tym Marii Falconetti odgrywającej tytułową rolę. Nie mogę uwierzyć, że nie zrobiła międzynarodowej kariery i po Męczeństwie... nie występowała w filmach. W pamięci na zawsze zostaną mi łzy, które padały na jej twarz w scenach przesłuchania. Film jest absolutnie wyjątkowy w swej prostocie i tak poruszający, że nie sposób pozostać wobec niego obojętnym.


Miłego oglądania!

*no dobra, może z małą przerwą na seans „Człowieka ze Stali” i kilka krótkometrażówek :) 

Celuję kinem w oko. Podejście pierwsze.

Cześć!

Tak w ogóle to o co chodzi i kim ty, człowieku, jesteś?


Jestem Nieckałke i chcę prowadzić bloga, na którym będę polecać świetne filmy, a przestrzegać przed okropnymi. Mam zamiar czasami odbiegać od tematu, opowiadać anegdotki i prowadzić żenujące rankingi, a do tego wszystkiego świetnie się bawić. Opowiem Wam o filmach, które widziałam, a moje opinie o nich będą całkowicie subiektywne. Czasem będę wstawiać recenzje produkcji, które zasłużą sobie na moją uwagę. Czyli nigdy. Żartowałam. Ale wybrzydzanie i selekcjonowanie staną się podstawą tego bloga. 

Będą spojlery. Ale bez obaw - postaram się zaznaczyć wcześniej taki wpis krwistoczerwonym napisem 'UWAGA SPOJLER'. Chyba, że będę miała zły dzień i chciała też Wam zepsuć humor. Wtedy nie zaznaczę. Bruce Willis jest duchem.

Nie będę pisać o filmach, których nie widziałam (chyba, że taki będzie temat notki), a którymi fajnie szpanować. Będę natomiast czekać na sugestie Czytelników, co warto obejrzeć, a co pominąć szerokim łukiem. Te drugie i tak obejrzę. Wiadomo, z ciekawości.

A tak naprawdę to jestem bardzo sympatyczna i wcale nie taka wredna. Ale wiecie co? 
I tak kino Wam w oko.

Do zobaczenia!