Pokazywanie postów oznaczonych etykietą konferencja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą konferencja. Pokaż wszystkie posty

sobota, 9 stycznia 2016

Fajny ten 2015! // Krótkie podsumowanie

Bardzo lubię wszelkie podsumowania, zestawienia, robienie list, rankingów i podobnych spraw. 

Uzyskuje się wtedy czystszy obraz sytuacji, przypominają się rzeczy zapomniane w natłoku wrażeń i jakoś łatwiej poukładać wszystko w głowie, kiedy przed oczami ma się wypunktowaną listę spraw najważniejszych. Kiedy ponad rok temu robiłam podsumowanie 2014 bardzo mi ono pomogło. Zdałam sobie sprawę jak wiele przyjemności może sprawić pozostanie w działaniu i że warto byłoby liczbę takich satysfakcjonujących aktywności jeszcze bardziej zwiększyć. 

Udało się! Z moich wyliczeń wynika, że ponad dwukrotnie. W 2015 podjęłam się wielu fajnych wyzwań, byłam na niezwykle ciekawych spotkaniach i konferencjach, podjęłam decyzje, które w jakiś sposób zaprocentowały lub będą procentować w przyszłości. Oczywiście momentami było też źle, smutno i w ogóle nie tak. Wpis związany z akcją przeciwko samobójstwom delikatnie nakreślił problemy z jakimi się borykałam, czy w sumie wciąż borykam. Ale poprzedni rok był czasem ogarniania swojego zdrowia i efekt tej pracy uważam za jeden z jego największych sukcesów. 





Poza tym, jeżeli miałabym wymienić najważniejsze czynniki, które dodały kolorów mojej codzienności i dzięki którym wspominam miniony rok z uśmiechem, byłyby to przede wszystkim podróże. Małe i duże. 10-dniowy wyjazd do Francji i Belgii w lutym zeszłego roku był dla mnie absolutnie przełomowy. Dostałam tam niezłego kopa, chciałam zwiedzać wszystko i nie straszne były mi zimowe temperatury ani zmęczenie. Prawdopodobnie była to również sprawka ekipy moich przyjaciół! :) Po tej wycieczce mam mnóstwo przemiłych wspomnień i równie mnóstwo selfie z każdym sławnym obrazem w Luwrze. Po powrocie z tego wyjazdu zdałam sobie sprawę jak wiele można zrobić w ciągu doby, że nie warto szukać wymówek tylko po prostu wyjść z domu i COŚ ZROBIĆ. I się potoczyło. 

Zaczęłam częściej wychodzić z domu – odwiedzać muzea, chodzić na spotkania podróżnicze, zaglądać na konferencje naukowe. Niby taka nie za duża zmiana, a jednak niezwykle pozytywna i mega wzbogacająca! Poza tym razem z Karoliną z Domowa Kostiumologia rozpoczęłyśmy prace nad naszym serialem 1815 vlog. Gdyby nie to, pewnie nie uczestniczyłabym w konferencji Youth in Leadership, która na dobre otworzyła mi oczy, że życie to nie tylko oglądanie seriali i zmotywowała do działania. Na jakiś czas ogarnęła mnie euforia związana ze start-upami i prowadzeniem biznesu. Mnie. Człowieka, który prawie udusił się ze śmiechu gdy po maturze okazało się, że mam studiować na wydziale ZARZĄDZANIA. A tu proszę.

Po konferencji przydarzyły się inne super okazje rozwoju – praca w redakcji portalu Off Camery podczas trwania festiwalu czy zasiadanie w jury studenckim podczas Krakowskiego Festiwalu Filmowego. No i wolontariat przy konferencji TEDxKraków, który był niesamowicie miłą odmianą od wolontariatów festiwalowych i zaprocentował u mnie nowym gronem mocno aktywnych społecznie znajomych. No właśnie. Aktywnych społecznie. Lol. Jeszcze jakiś czas temu zachodziłabym w głowę o co w tym może chodzić. A tu okazuje się, że faktycznie we can make the world a better place i kurcze no, fajnie jest w to wierzyć.

Potem rozpoczęłam pracę w muzeum, co po przygodzie ze sklepem odzieżowym i korpo-kinem okazało się najlepszym wyjściem świata! W międzyczasie wyleżałam się na plaży w Grecji, we Włoszech pojadłam sobie pyszności i współtworzyłam audycję w radiu internetowym, a po powrocie wpadłam popracować przy Festiwalu Filmowym w Gdyni i pogadać ze swoimi ulubionymi polskimi twórcami. Od nowego roku akademickiego zaczęłam koordynować dział TV w stowarzyszeniu studenckim All In UJ, oficjalnie ruszył 1815 vlog i po raz kolejny odwiedziłam Serialkon - tym razem nawet jako twórca programu. TUTAJ rozmawialiśmy o telewizyjnych adaptacjach literatury, a TUTAJ o tworzeniu seriali internetowych.





Dodatkowo króciutka lista moich kulturalnych odkryć:

Najlepszy film: obejrzany przeze mnie według ocen na Filmwebie, innymi słowy takie 10/10 to... Love (2015) Gaspara Noe oraz Jestem cyborgiem i to jest OK (2006) Chan Wook-Parka

Najlepszy serial: jaki zobaczyłam to Pozostawieni (2014), Olive Kitteridge (2014), Jessica Jones (2015) i fascynujące Czarne lustro (2011)

Najlepsza książka: jaką przeczytałam w 2015 to Najgorszy człowiek na świecie Małgorzaty Halber oraz Ostatni tacy przyjaciele. Komeda. Hłasko. Niziński Tomasza Lacha

Muzyka: to był rok z Marią Peszek, Arturem Andrusem, Taco Hemingwayem i w ogóle, muzyką polskich wykonawców

niedziela, 28 grudnia 2014

Podsumowanie kulturalnych doznań - 2014

Podsumowania, szczególnie te na koniec roku czasami bywają dość ciężkie. 

Wartościowanie niektórych wydarzeń nieraz sprzyja rozczarowaniom, a zorientowanie się, że noworoczne postanowienia zostały zrealizowanie jedynie w połowie może poważnie zdołować. I odwrotnie - gdy okaże się, że zrobiliśmy więcej niż początkowo było zaplanowane miło się zaskakujemy. W 2014 rok wchodziłam z zapałem do pogłębiania filmowo-medialnych zainteresowań i chęcią przejęcia władzy nad światem. Drugiego celu nie osiągnęłam, a pierwszy? Zapraszam na moją szybką podróż wirtualnym Tardisem przez mijający rok.



W lutym wyjechałam na festiwal Berlinale. Dziesięć dni kinowych wrażeń, posmakowanie splendoru wydarzenia na skalę światową, zobaczenie na własne oczy wielkich nazwisk Hollywood – z tym kojarzyć będę wyjazd i o tym będę opowiadać wnukom. W sekrecie jednak mogę wam napisać, że po Berlinale równie mocno, a może nawet i bardziej pamiętam oczekiwanie w długiej kolejce po wejściówki, wegańskie śniadania w eko-hotelu, długie podróże metrem, dosypianie w salach kinowych i szybkie kawy na Potsdamer Platz. Czy było warto? Było! I żal nieco ściska serce, gdy pomyślę sobie, że studencką akredytację można uzyskać jedynie raz.

Potem przyszedł maj i rewelacyjna perspektywa spędzenia długiego weekendu, czyli akredytacja medialna dla Kinem w Oko na Off Plus Camerę. Naoglądałam się filmów za wszystkie czasy i - to przede wszystkim! - widziałam Benedicta Cumberbatcha. Po Offie rozpoczął się Krakowski Festiwal Filmowy i praca przy Gazecie Festiwalowej. Świetne, pouczające doświadczenie. Po drodze zaczęłam praktyki przy wystawie Stanley Kubrick w Krakowie, a pod koniec miesiąca dowiedziałam się podstaw z historii superbohaterskich komiksów na konferencji naukowej Komiks Kon. W czerwcu wzięłam udział w Wielkiej Fandomowej Grze Terenowej na rodzimym wydziale WZiKS i zaintrygowana wydarzeniem postanowiłam w przyszłości wybrać się na prawdziwy konwent.

Wakacje nigdy nie należały do moich ulubionych części roku, a te w 2014 tylko to potwierdziły. Podczas gdy znajomi balowali na Nowych Horyzontach, Festiwalu w Kazimierzu i w Gdyni ja próbowałam zarobić trochę pieniążków. Dwa z trzech etatów były powiązane stricte z filmem, ponieważ udało mi się popracować przy kinie letnim nad Wisłą, gdzie przypomniałam sobie kilka fajnych tytułów, oraz w jednym z multipleksów, gdzie miałam możliwość obejrzenia na bieżąco co ciekawszych premier. Kino letnie skończyło się wraz z letnią pogodą, w multipleksie wytrzymują chyba tylko ci, z psychiką ze stali. Mojej nie zahartowały nawet dwie przeprowadzki, które odbyły się dokładnie w tym czasie i dzielił je okres miesiąca. Polecam, hardcore.

Na szczęście na początku września udało mi się wyskoczyć na dzień konwentu Polcon do Bielska-Białej, gdzie paradowałam jako Will Graham i uścisnęłam dłoń Zwierzowi Popkulturalnemu. A potem nadszedł październik i festiwal Kamera Akcja, gdzie zakwalifikowałam się do pierwszej edycji konkursu Krytyk Mówi. Poprowadziłam prelekcje przed filmami Legenda Kaspara Hausera i Narkotykowy kowboj. Oczywiście było to doświadczenie bezcenne, debiut przed szerszą publicznością został zaliczony. Mam nadzieję, że od tej pory przy okazji publicznych wystąpień będzie coraz lepiej. Po powrocie z Łodzi nieco przystopowałam z angażowaniem się w większe projekty i postawiłam na tzw. rozwój osobisty. Pod koniec miesiąca udało mi się wyskoczyć na jeden dzień do Katowic gdzie odbyła się konferencja naukowa Kultury fanowskie. Wystąpienia prelegentów o fanvidach, fanfikach i kolekcjonerach figurek były FANtastyczne i chętnie powtórzyłabym wizytę na podobnym wydarzeniu. W listopadzie odbyły się dwa interesujące wydarzenia - konferencja NarrAkcje poświęcona narracjom wizualnym, organizowana przez krakowską ASP, podczas której absolutnie zachwyciła mnie prelekcja o tym, dlaczego Borowczyk nie lubił Disneya. Dosłownie dzień później w wianku na głowie przybyłam w to samo miejsce – do Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej, by wziąć udział w przełomowym wydarzeniu na konwentowej mapie Polski – Serialkonie. Wiadomo, o serialach można rozmawiać godzinami i tak też wyglądała celebracja tego święta. Panele o Hannibalu czy Zagubionych poruszyły fanowskie struny mojej duszy i przypomniały jak cennym darem jest możliwość grupowego zachwytu nad cudownym wytworem (pop)kultury.


Jestem wobec siebie krytyczna. Gdyby ktoś kilka dni temu zapytał mnie, co ciekawego zrobiłam w tym roku odpowiedziałabym pewnie, że nic specjalnego i przysięgam - nie byłaby to kokieteria. Teraz, kiedy widzę spisane w słowa tegoroczne wydarzenia dochodzę do wniosku, że to był całkiem udany czas, ale przede wszystkim – spożytkowany! A to najważniejsze, prawda? Mam nadzieję, że 2015 będzie równie ciekawy. Życzę tego i sobie i wam :) Bo brać udział w takich wydarzeniach – kulturalnych, filmowych, to sprawa nie dość, że poszerzająca horyzonty i inspirująca, to na dodatek szalenie wręcz przyjemna. To jak, na którym festiwalu/konferencji/konwencie widzimy się w przyszłości?